CUDNY, KOLOROWY MAJ W OGRODZIE

Słoneczne popołudnia, które jak zwykle o tej porze roku pomagają mi troszkę „pchnąć” prace ogrodowe do przodu, minęły. Od kilku dni leje non stop. Było tak bardzo sucho, że nie śmiem narzekać.
Obserwowałam owady i ptaki w ogrodzie, które przylatywały rankiem spijać krople rosy z liści rozchodników. Zaczęłam wynosić im wodę na podstawkach. Zimni ogrodnicy w wielu częściach Polski dali się z poznać ze swej najgorszej strony. Zmrozili i uszkodzili wiele magnolii, bylin i krzewów. Oj tak ! W tym roku nie mieli litości. Zośka na plusie, ale też dość chłodna.
7 stopni w ciągu dnia, to przecież żaden szał jak na połowę maja.
Jestem szczególnie zadowolona, że zdążyłam przed tą „deszczową porą” rozsypać nawozy na rabatach. Trawnik też dostał „porcję jedzonka”. Wszystkie cięcia po kwitnieniu zakończone.

I na czym teraz spędzam swoje ogrodowe chwile ?

Zgadliście ? BINGO ! Oczywiście, że na pieleniu.
Nie wiem ile już taczek chwastów „naprodukowałam”.
Jak co roku o tej porze będę się powtarzała: najbardziej martwią mnie podagrycznik, mniszek i skrzyp. Staram się ich pozbyć od lat.
Są bardzo, ale to bardzo uciążliwe. W niektórych miejscach odnotowałam spore sukcesy, a w niektórych wręcz odwrotnie… będę się nimi zajmowała w najbliższych tygodniach.
Teraz, kiedy większość roślin już przygotowana do sezonu, mogę się zająć pielęgnacją najtrudniejszych miejsc w ogrodzie.
Będę jeszcze musiała domówić sporo kory i może trochę ziemi.
Mam sporo jeżówek do przesadzenia. I białych i różowych.
I cieszy mnie to ogromnie.
Kora jak wszystkie „okrywacze rabat” ma swoje wady (zakwasza
i pomaga skrzypowi), ale ja lubię ją chyba najbardziej.
Wygląda naturalnie i robi swoją robotę. Potrzebuję tej korowej kołderki, bo bez niej nie miałabym kwiatowych rabat, tylko „chwastowe”.
A tymczasem w majowych ogrodach…kolory, kolory i kolory:
Coraz więcej kwiatów, coraz więcej zapachów…Kwitną jeszcze magnolie, popisują się rododendrony, kaliny koralowe i startują powoli czosnki ozdobne.
W tym roku również tamaryszki mają swój czas. Dawno nie widziałam tak zaróżowionych ogrodów. To chyba ich rok !
A młode, kolorowe liście wszelkich innych krzewów dodają każdemu ogrodowi wiosennego uroku.
Ta świeżutka zieleń kalin jest oszałamiająca:

 Jak zwykle, po „zimnej Zośce” rozpocznę nowe nasadzenia donic.

Bratki i stokrotki ustąpią miejsca pelargoniom i surfiniom.

Od lat, niezmiennie uwielbiam majowe „ogrodowanie”.
W temperaturze około 10- 15-20 stopni, oddychając przyjemnym
i rześkim powietrzem.
To mój najlepszy czas do pracy w ogrodzie.
W towarzystwie tak pięknie rozśpiewanych ptaków nie można czuć się lepiej.
To jak najwspanialsza terapia i dla duszy i dla ciała.
Kiedy wracam do domu po paru godzinach pracy w ogrodzie
nawet na twarzy widzę różnicę.Gładsza skóra, fajne rumieńce.
Darmowa dawka zdrowia i relaksu. Nawet jeśli stawy i mięśnie czasowo „zajechane”. Nic nie szkodzi. Szczęście przepełnia mnie do granic. Też tak macie ?
A jeśli nie macie swoich ogrodów, to zapewniam, kilka donic i skrzynek z kwiatami na balkonie czy tarasie spełnia tę samą rolę w radowaniu oczu i duszy. Ich pielęgnacja i wielomiesięczne, nieprzerwane kwitnienie może „umaić” każdy,
nawet najbardziej pochmurny dzień.
!!! I DLA WAS MIŁEGO MAJOWEGO OGRODOWANIA !!!

 

Dodaj komentarz