CO ŁĄCZY MNIE Z GDAŃSKIEM ?

Mam ten ogromny przywilej i szczęście, że oprócz ogromnego zachwytu nad jego architekturą i klimatem łączą mnie z tym cudnym miastem 3 dodatkowe fakty:

Nie będę Wam dziś zawracać głowy tym, jak bardzo to był dobry pomysł i jakie fakultety tu ukończyłam. W jednym zdaniu napiszę:

Ta uczelnia otworzyła mój umysł, wdarła się do środka z ogromnym impetem i ukształtowała moje myślenie o profesjonalnym życiu w najlepszy możliwy sposób. Kropka.

Dziś będzie o tym, jak w lipcu 2020, znalazłam się po bardzo wielu latach w murach swojej uczelni. Nie z książkami, indeksem i notatnikami. Nie w oczekiwaniu na wykład czy kolokwium. Stanęłam w bramie Politechniki Gdańskiej z aparatem fotograficznym na ramieniu. Przepełniła mnie ogromna ekscytacja i wzruszenie. Na pamiątkę tego dnia i tych chwil stworzyłam galerię zdjęć miejsca, któremu tak wiele zawdzięczam. A tę aleję przemierzałam latami tysiące razy:

Codziennie witały mnie dwa lwy umieszczone na balkonach obu domków przy bramie głównej.

Lew po stronie wschodniej trzyma herb miasta Gdańska:

Budynek był praktycznie całkowicie pusty. Wiem, że wakacje. Ale wiem też, że to był czas intensywnej izolacji społecznej spowodowanej wirusem. To nie był obraz, który miałam zachowany we wspomnieniach.

Zawsze gwarne i tłoczne wydziały, korytarze i schody śniły mi się nie raz… W uszach słyszę ten gwar pełnych korytarzy:

W zjeżdżaniu na uczelnianych poręczach doszłam do perfekcji:

Dziś, pomimo tej pustki w budynku głównym, byłam tak podekscytowana, że właściwie nie chodziłam po piętrach uczelni. Biegałam po nich w obawie, że za chwilkę ktoś może mnie poprosić o opuszczenie budynku.

Miałam wrażenie, że „kradnę” każdy kadr. I właściwie do tego, aby stworzyć tak emocjonalną galerię zdjęć, ta pustka była mi bardzo potrzebna. Nikt i nic mnie rozpraszał…

Co rusz mijałam eksponaty, jak przystało na uczelnię techniczną:

Dotarłam na najwyższe piętro do ponad 400 metrowego holu przed aulą politechniki:

Szperanie w zapiskach i danych historycznych tak wspaniałego miejsca, tylko podnosi poziom ekscytacji.

Główny budynek Politechniki Gdańskiej, został zbudowany w latach 1900-04 dla ówczesnej Królewskiej Wyższej Szkoły Technicznej. Powstał według projektu dwóch architektów: Hermanna Eggerta i Alberta Carstena. Jest w stylu neorenesansowym z elementami secesji i eklektyzmu. Został zbudowany z cegły klinkierowej i piaskowca z pięcioma wejściami:

W 1904 roku było 210 pomieszczeń (bez piwnic i poddasza), m.in.: aula (24 metry długości i szerokości 12 metrów z portalem z postaciami Sztuki i Techniki), sala senatu, rektorat, bibliotek z czytelnią na 36 miejsc, hole, 17 sal wykładowych, 36 pokoi dla profesorów i 11 dla asystentów, 24 kreślarnie, 11 sal ze zbiorami naukowymi, laboratoria, mieszkania służbowe, w północno-zachodnim skrzydle umieszczono sale do modelowania.

CZASY WOJENNE

W czasie I wojny światowej, w północno-wschodniej części Gmachu Głównego stworzono szpital. Do zakończenia wojny w Gmachu Głównym mieściło się również dowództwo 17 Armii.

W lutym 1945 roku w Gmachu Głównym zorganizowano szpital dla rannych żołnierzy i ludności cywilnej na 3000 łóżek. W marcu 1945 w Gmachu Głównym wybuch pożar w wyniku podpalenia i wybuchu bomb w czasie walk o Gdańsk. Ogień strawił dachy, wnętrza i stropy tylnej i środkowej części budynku, rektorat, salę senatu, aulę, bibliotekę z księgozbiorem m.in. Towarzystwa Przyrodniczego, reprezentacyjne sale środkowej części budynku, kreślarnie. Spaliły się zbiory muzeum kolejnictwa i minerałów na parterze. Zniszczeniu uległo 70% powierzchni dachów i około 100 pomieszczeń. Została zniszczona wieżyczka z zegarem na dachu Gmachu Głównego PG.

REKONSTRUKCJA

W latach 1952-53 1952 zakończono podjęte w 1946 r. prace odbudowy budynku. 1979 roku budynek został wpisany do rejestru zabytków. W 2012 r. zamontowano na dachu budynku zrekonstruowaną wieżę zegarową. Jest ona konstrukcją z drewna modrzewiowego i blachy miedzianej, którą wieńczy rzeźba – Alegoria Nauki. Waży 15,5 ton i ma 18 metrów wysokości.

Nad centralnym wejściem znajduje się głowa Meduzy, chroniąca gmach przed intruzami i personifikująca energię.

W Gmachu Głównym Politechniki Gdańskiej znajdują się przepiękne, zadaszone dziedzińce noszące imiona dwóch powiązanych z Gdańskiem naukowców:

  • Dziedziniec Północny im. Daniela Gabriela Fahrenheita
  • Dziedziniec Południowy im. Jana Heweliusza

Uwielbiam takie sentymentalne powroty. Przepełniają mnie ogromną radością. Nie myślałam wtedy o przemijaniu. Cieszyłam się faktem, że przez ponad 5 lat byłam częścią tego miejsca.

Mam tylko nadzieje, że kolejna moja wizyta będzie już w gwarnym i pełnym studentów kampusie Politechniki Gdańskiej.

A jeśli zastanawiacie się czy warto ? To spójrzcie. WARTO:

Dodaj komentarz