ZATRZY – MAJ – MY NIE TYLKO MAJOWE WSPOMNIENIA

Dziś „zimna Zośka”… dzień z mocnym znacznikiem ogrodowym,
ale dla mnie NIE tylko ogrodowym. Dzień dla mnie dość szczególny.
ale dla mnie NIE tylko ogrodowym. Dzień dla mnie dość szczególny.
A to dlatego, że znałam kiedyś szczególną Zośkę i każdego roku 15 maja o niej myślę i wspominam.
Była jedna, jedyna w swoim rodzaju. Towarzyszyła mi przez wiele lat mojego dzieciństwa i wczesnej młodości.
Mieszkała w Sopocie, niedaleko nas. Była Panią przed 60-tką. Koleżanką mojej mamy. Dziś pewnie kazałaby się nazywać „singielką”.
Była niezwykle silna i niezależna. Miała swoje zasady.
Cała była „jak ta hrabianka” w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Sposób bycia, wygląd były bardzo zbliżone do tych „z epoki”. Byłam w nią zapatrzona. Bardzo inteligentna, zawsze elegancka, pogodna i z masą cudnej wiedzy. Wypełniała moje życie nieskończoną ilością magicznych opowieści. Byłam małą dziewczynką, dla której opowieści o powojennej Warszawie i Mławie były jak baśnie, albumy pełnie dzieł sztuki, były jak wrota do najpiękniejszych galerii.
Spędzałam z nią każde środowe popołudnie, które czasem przedłużało się do wieczora. Dlaczego akurat środowe ? Nie wiem. Nigdy nie zapytałam o to ani jej, ani mamy.
Nie lubiła gotować, ale często chcąc mi zrobić przyjemność, przygotowywała mi gorącą zupę-krem z serków topionych z grzankami. Do dziś pamiętam ten smak.
Pokazywała mi przepiękne albumy głównie związane ze sztuką. Było tego naprawdę dużo. Malarze, graficy, fotografowie. Czy to dzięki niej tak bardzo ciągnie mnie w tę stronę ?
Czy to dzięki niej tak bardzo kocham galerie sztuki i muzea ?
Czy dlatego wędrując po najpiękniejszych, historycznych miasteczkach zapiera mi dech w piersiach ?
Ciocia Zosia, bo tak ją nazywałam, fascynowała się słowem pisanym. Dużo mi czytała. Pomagała interpretować wiersze. Później uczyła pisać reportaże i eseje.
Sama w malutkich notesikach spisywała swoje ważne myśli i drobne wierszyki.
Robiła to chyba w obawie o ulotność i myśli, i chwil.
Lubiła bawić się ze mną w rymowanki. Budziła moją kreatywność.
Kiedy w słoneczne dni spacerowałyśmy po Sopocie, ciągle zachęcała mnie do tworzenia rymów.
Dziś to rozumiem i potrafię to nazwać. Kiedy miałam 10 lat nie wiedziałam, że bawiąc się ze mną, robi tak ważne dla mnie rzeczy.
Kierowała mój wzrok na sztukę, pokazywała rzeczy ważne. Uwrażliwiła mnie na twórczość artystów. Tak, miała na mnie ogromny wpływ.
Uwielbiała też pasjanse. Nauczyła mnie kilku z nich, ale moje zainteresowanie kartami nie przetrwało.
Dziś świętują wszystkie Zośki, 15 maja … środa. Myślę o niej i o naszych środach.
Myślę o tym, jak to bardzo ważne spotkać na swojej życiowej drodze również właściwych i wartościowych ludzi.
Nawet, a może właśnie w bardzo młodym wieku.
„Dziękuję Ciociu Zosiu !„