ZIMA ZA MIASTEM, CZYLI BEZ SZANS NA LENIUCHOWANIE …

Myślę, że większość z nas oglądała w necie filmik DOMEK W KARKONOSZACH.
Natura, wspaniałe widoki, przytulny, ciepły kąt. Nawet nie wiecie, jak często mam myśli podobne,
do myśli właściciela domku. No, może nie używam aż tylu dosadnych określeń
opisujących moje odczucia, ale fakt jest faktem, mieszkając za miastem musimy liczyć się ze wszelkimi tego faktu konsekwencjami. Jesteśmy sobie Panem, Sterem i Okrętem. A właściwie MUSIMY BYĆ.
I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Korzystamy z dobrodziejstw ciszy, spokoju, świeżego powietrza, bliskości lasu, fauny. Wiosną, latem i jesienią spędzamy dosłownie każdą wolną chwilę
w ogrodzie, na tarasie, czy w naszym brzozowym lasku.
A zimą ? A zimą też spędzamy
ogrom czasu „na świeżym powietrzu”. Myślicie: łyżwy, narty, snowboard ?
Nic podobnego. Myślcie lepiej: łopaty do śniegu i taczki. Tak, tak … hałdy śniegu, opanowujące teren przez wiele zimowych tygodni, są dodatkowymi atrakcjami, które dodają wątpliwego „uroku” zamieszkaniu w domu za miastem.
Tu, nie przejedzie pług o 4 nad ranem, solarki, piaskarki, kiedy trzeba. Nie przejdzie dozorca bladym świtem rozsypując piach lub sól pod nasze nogi, tak aby rano nikt nie przewrócił się przed drzwiami. Zima za miastem, we własnym domu,
to często napieranie rankiem silnym, męskim barkiem na zasypane przez wiatr i śnieg drzwi wejściowe.
To odśnieżanie podjazdu do garażu, aby rano móc w ogóle wyjechać i spotkać się z cywilizacją.
To często wywożenie kilkunastu taczek bardzo ciężkiego i mokrego śniegu ze ścieżek i szlaków komunikacyjnych.
Może i zima jest romantyczna i najlepsza do leniuchowania,
ale NIE, kiedy mieszkasz za miastem. Przyjęło się mówić o wiosennych porządkach terenów i ogrodów.
ale NIE, kiedy mieszkasz za miastem. Przyjęło się mówić o wiosennych porządkach terenów i ogrodów.
Ja mam wrażenie, że porządkujemy i sprzątamy cały okrągły rok, a w zimie, to nawet dość ciężko.
Często lutowe temperatury, wyższe w dzień i niższe nocą powodują tworzenie się grubych lodowych warstw na tarasach i ganku. Na ich skucie poświęcamy wiele sił i wiele godzin.
Dobrze mieć łopatę (odgarniacz) do śniegu koniecznie z aluminiowym wykończeniem:
Dobrze mieć łopatę (odgarniacz) do śniegu koniecznie z aluminiowym wykończeniem:
Czy to wszystko może należeć do przyjemności ?
Może, jeśli powtarzasz to tylko kilka razy zimą,
w słoneczne i piękne dni. Gorzej, kiedy trzeba odśnieżać niemal codziennie, mróz znęca się nad nami niemiłosiernie i przemarznięci i przemoczeni zastanawiamy się, czy damy radę rozłożyć siły do końca odśnieżania …
Najczęściej, właśnie wtedy myślę o DOMKU W KARKONOSZACH…
A piszę ten post, kiedy internet już zasypany pierwszymi śnieżyczkami, pierwszymi krokusami,
a my znów zawaleni śniegiem,
który padał przez ostatnie kilka dni…
Ha, ha, ha … hi hi hi ? Nie bardzo mi do śmiechu.
Ostatnie zimy dały mi w tzw „kość”. No dobra, ale wystarczy tego użalania się …
Ostatnie zimy dały mi w tzw „kość”. No dobra, ale wystarczy tego użalania się …
Życzę Wam (i sobie również) szybkiego nadejścia ciepłej, zielonej i pachnącej wiosny.
Chcę już zapomnieć o hałdach śniegu, lodzie, zasypanych drzwiach i blokującej się w dużym mrozie bramie wjazdowej.
Przynajmniej na parę miesięcy. Już niedługo, polatam sobie za taczką, ale z łopatą, grabiami i donicami.
Będę pielić, kopać, grabić i sadzić. I obiecuję, nie będę narzekać !
Czekam na to zielone szaleństwo ! Tym bardziej, że „zielone co nieco” zaczyna się
już z ziemi wychylać …
Przynajmniej na parę miesięcy. Już niedługo, polatam sobie za taczką, ale z łopatą, grabiami i donicami.
Będę pielić, kopać, grabić i sadzić. I obiecuję, nie będę narzekać !
Czekam na to zielone szaleństwo ! Tym bardziej, że „zielone co nieco” zaczyna się
już z ziemi wychylać …