CHOĆ PAŹDZIERNIK, TO „LIŚĆ-OPADŁ”

Duże amplitudy dziennych i nocnych temperatur, oraz bardzo suche wrześniowe tygodnie spowodowały
nagły wysyp żółtych „pieg” na naszym trawniku. Pięknie wyglądają, ale osłabiają trawnik pozbawiając go światła
i właściwej cyrkulacji powietrza.
Tych, którzy nie mają co grabić, a mają ochotę na chwilę jesiennej refleksji zapraszam tutaj:
Zawsze grabimy liście „na bieżąco”, ze względu na ich ogromną ilość. Mamy 400 m2 lasku brzozowego,
z którego każdej jesieni wprost się sypie ! Nie mogliśmy czekać do pierwszych przymrozków, które byłyby bardzo pomocne. Dlaczego pomocne ?
Po pierwszych przymrozkach, liście są sztywne i zwyczajnie łatwiej się grabi.
Mobilizujemy się i pracujemy. W grupie siła !!!
Nie chcemy problemów na wiosnę ! Jakie problemy mam na myśli ?
1. Pamiętajcie, że nieprzycięta przed zimą trawa,
sprzyja rozwojowi różnych chorób trawnika.
Istotnym jest, aby ostatnie koszenie było na znacznie
wyższym niż w lecie ustawieniu ostrzy.
2. Niezgrabione liście, pozostawione na wiele tygodni,
pod wpływem niskich temperatur i wilgoci będą gniły.
Sprzyjają rozwojowi jednej z najgroźniejszych chorób trawnika,
pleśni śniegowej, która znakomicie się rozwija zimą,
właśnie pod pozostawionymi na trawniku liśćmi.
Także nie ma co się zastanawiać. Grabimy, grabimy … żwawo.
A wiecie, że wszystkie typy grabi nadają się się do liści ?
My od lat używamy grabie FISKARS.
Trwałe, niezniszczalne i niezwykle lekkie !
W przenoszeniu lisci, pomaga nam składany i równie lekki kosz Fiskars, Solid™ PopUp Garden Bag.
A co robimy z suchymi, zgrabionymi liśćmi ?
1. Przenosimy je do kompostu, przesypując je warstwowo ziemią i skoszoną trawą.
2. Ogromną ich część wykorzystujemy do ściółkowania rabat. Dzięki temu, znacznie ograniczamy rozwój chwastów.
Trawnik znów zielony !!!
Przed nami prawdziwy „liść-opadł”. On nas już nie będzie oszczędzał, ale nie straszny nam jesieni czas !!!
Czekamy na nową dostawę liści !